„Cztery lata
wojny w służbie komendanta. Przeżycia wojenne 1914 – 1918” Romana Starzyńskiego
( ur. 1890 – zm. 1938), to wydane po latach, prowadzone z niezwykłą
skrupulatnością notatki legionisty, rozwijane w wolnych chwilach na tyłach
frontu w obszerniejsze wspomnienia. Są one obrazem epoki, w której żył Roman
Starzyński i jego dwaj bracia, wywodzący się z rodziny głęboko patriotycznej,
obarczonej goryczą klęski powstania listopadowego i styczniowego, przekazującej
z pokolenia na pokolenie myśl niepodległościową. Ideały te wpoiła Starzyńskim matka,
opowiadając o powstaniach, ucząc polskiej historii, czytając dzieła wielkich
Polaków.
Roman Starzyński – jak sam wspomina – „odczuwał pociąg do pióra i wrodzoną żyłkę
dziennikarską.”. Już jako nastoletni chłopiec, uczeń gimnazjum, opierał się
rusyfikacji, uczestniczył w pierwszych strajkach i wstępował do tajnych
organizacji młodzieżowych. Przełomem było jednak spotkanie Józefa Piłsudskiego:
„ Jego postać z brodą, jaką wówczas
nosił, stanowcze, pewne, choć łagodne spojrzenie spod krzaczastych brwi, akcent
litewski, specjalny styl i sposób mówienia, ale przede wszystkim niezwykła
siła, jaka biła z każdego słowa- przejmowały dreszczem.(…)Jego słowo zapadało
gdzieś w głąb duszy, gdyż czuło się, że mówi Człowiek, który nie słowem żyje,
lecz czynem.” Bo właśnie czyn, działanie, walka – mimo młodego wieku, były
dla Romana największą wartością.
W rozdziale I - „ Z motyką na słońce!”, przedstawiony
został wachlarz frakcji i organizacji młodzieżowych, wraz z ich nazwami,
rozłamami i nazwiskami działaczy. Autor, opisuje w nim, początki swojej
rewolucyjnej działalności i przekonań. Rozdziałów jest XXVIII. W każdym, bardzo
dokładnie omówiono kolejne etapy „ Drogi do Wolnej Polski”: II - „Hej, strzelcy wraz!”, III – „W przededniu
burzy”, IV – „Wojna”, V- „ Pokój w Kielcach”, VI- „ W służbie wywiadowczej”,
VII – „Organizacja Legionów w Królestwie”, VIII – „ W Departamencie
Wojskowym N. K. N.”, IX – „ Formowanie 4
pułku Legionów”, X – W kadrze Legionów, XI – „Powrót do Brygady”, XII – „Pod
Konarami”, XIII– „ Za Wisłę”, XIV – „Walki wśród zgliszcz Lubelszczyzny”, XV –
W pościgu za Wieprz”, XVI – „Przez ziemię mogił i krzyżów”, XVII – „W odwrocie z Litwy”, XVIII - „Jesienna kampania na Wołyniu”, XIX – „ W
szpitalach austriackich i legionowych.”, XX – „Zimowe leża na Polesiu”, XXI – „
Na pozycji pod Polską Górą”, XXII – Bitwa pod Kostiuchnowką”, XXIII- „Ostatnie
walki”, XXIV – „ W niepodległym „Królestwie Polskim”, XXV – „Praca i walka w
garnizonach Królestwa”, XXVI – „Koniec epoki legionowej”, XXVII – „W
niemieckich obozach jeńców”, XXVIII – Ostatnie chwile przed odzyskaniem
niepodległości.”
W zapiskach Starzyńskiego, nie brakuje anegdot i
humoru: „Na pierwsze ćwiczenia, wybrałem
się, jak na prawdziwego cywila przystało w… meloniku i kaloszach. Kalosze
więzły mi w glinie podczas musztry, a koledzy mieli z tego powodu uciechę. Co
do mnie, to nabrałem odtąd takiego wstrętu do kaloszy , że do dziś ich nie noszę
i nigdy nie używam.” Wiele wody
musiało w Wiśle upłynąć – pisze dalej Starzyński - zanim z zakamieniałego „ cywila” i „polityka”, stałem się w końcu
żołnierzem.” Na plan pierwszy, wysuwa się młodość, która nie zna strachu i
drwi z zagrożeń: „My wszyscy, pełni
entuzjazmu, spodziewamy się płomiennego wezwania do czynu…”
W wielu sytuacjach, optymizm młodych ludzi, pozwalał
im przetrwać wiele trudnych chwil. Także sama wojna, znaczyła dla tamtych ludzi
coś zupełnie innego: była przewrotnym zwiastunem wolności, szansą na
bratobójczy konflikt zaborców, upragnionym znakiem niebios: „ Nie myśleliśmy o tym, że wielu z nas już
nigdy nie wróci, że czeka nas głód i chłód fizyczny, że walczyć będziemy nie
tylko z wrogiem, ale i z robactwem, że przejdziemy ciężkie chwile doświadczeń.”
Czas stawał się coraz bardziej niebezpieczny. Jeden z braci Starzyńskich –
Stefan, został zatrzymany przez żandarmerię, pod zarzutem szpiegostwa.
Oskarżenie padło w chwili przeprowadzenia rewizji i znalezienia planów kanałów
galicyjskich, przy których od dłuższego czasu pracował.
Czytając te żołnierskie wspomnienia, przechodzimy wraz
z autorem wszystkie etapy szkolenia poprzez musztrę, służbę wewnętrzną i
polową, organizację wojska czy naukę o broni. Temat wojennych przeżyć, został w
książce wyczerpująco omówiony. Niezwykła dokładność i pracowitość „legionowego
kronikarza”, jakim niewątpliwie był Starzyński, już sama w sobie zasługuje na
najwyższe uznanie. Dodatkowym atutem, jest literacki język wspomnień, który
ułatwia poznawanie, często skomplikowanych wojskowych terminów. Autor zapewnia
we wstępie, że opracowując swoje wspomnienia po latach, „nie prostował błędów, nie korygował poglądów, pozostawiając je w
nieskażonej postaci, jaką nadał wypadkom w chwili, gdy je bezpośrednio przeżywał.”
Na końcu książki, znajduje się skorowidz nazwisk ( daty, funkcje, służba,
losy postaci) i nazw geograficznych, który stanowi dokładne uzupełnienie treści
zamieszczonych w książce).
Książka została opatrzona wieloma ciekawymi fotografiami,
z pierwszej połowy XX wieku, które pochodzą w większości ze zbiorów Centralnego
Archiwum Wojskowego. Okładka oddaje dokładnie klimat wspomnień. Znajdują się na
niej dwie pożółkłe fotografie ze starego rodzinnego albumu. Fotografie
znaczące: Trzej bracia Roman, Mieczysław i Stefan Starzyńscy oraz ukochany
Komendant, który jest czołową postacią wspomnień. Poprzez żołnierskie dzieje,
poznajemy historię Polski i tych, którzy złożyli „swój życia los, na stos, na stos…”
Książka przepojona jest gorącą myślą niepodległościową,
kultem Marszałka i pełną emocji żołnierską wiarą w słuszność swoich przekonań.
Nie muszę nikogo przekonywać, że jest to wspaniała lektura na listopadowe dni.
Niezależnie od tego, jaki mamy stosunek do Józefa Piłsudskiego, musimy uznać
fakty, które były jego udziałem. To właśnie ten człowiek, swoją niezłomną
postawą i umiłowaniem Ojczyzny, otworzył Polakom upragnioną drogę do
Niepodległości. Książka oczarowuje szczerymi emocjami, które towarzyszą każdemu
zdarzeniu, niezłomną wiarą w zwycięstwo, oraz legendą wielkiego patrioty –
Józefa Piłsudskiego. Podobno nie ma ludzi niezastąpionych… Nie zgadzam się z
tym stwierdzeniem. Komendant był właśnie jednym z tych, których zastąpić nie
sposób.
Lektura wartościowa, zdolna
poruszyć patriotyczną strunę każdego czytelnika. „Polska jest teraz wszędzie tam, gdzie stąpnął nogą żołnierz polski, żołnierz
niewolnego narodu.” Trudność, czy raczej dyskomfort podczas czytania mogą
sprawiać liczne pseudonimy i nazwiska ludzi, z którymi Starzyński
współpracował, których wspomina czy których spotkał danego dnia. Należy także
przywyknąć do subiektywnego stosunku autora do opisywanych wydarzeń. Zawsze
przecież można samemu wyciągać wnioski. Dokładność notatek będzie atutem dla czytelnika
poszukującego informacji z tego okresu. W swojej kategorii – bardzo dobra.
Polecam.