Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 4 listopada 2012

Pan Whicher w Warszawie


„Pan Whicher w Warszawie” Agnieszki Chodkowskiej – Gyurics i Tomasza Bochińskiego, to powieść kryminalna, której akcja rozgrywa się w XIX wiecznej Warszawie. W fabułę wplecione zostały zapiski inspektora Whichera, który przybywa do Warszawy na zaproszenie cara i na bieżąco opowiada o postępach w śledztwie. Detektyw Jej Królewskiej Mości, (postać autentyczna, określana mianem „księcia detektywów”), uważnym okiem obserwuje otoczenie, poznaje Warszawę i panujące w niej prawo. Wszystko znacząco różni się od jego dotychczasowej pracy. W Scotland Yardzie panują inne zwyczaje i stosowane są inne metody śledcze. Detektyw nie zna języka i nie do końca rozumie napiętą atmosferę w mieście, dostosowuje się jednak szybko do nowych warunków i bez zbędnych pytań, podejmuje wyzwanie.
Ciekawym zabiegiem graficznym, który jako pierwszy rzuca się w oczy, jest opatrzenie każdego rozdziału „kartką wyrwaną ze ściennego kalendarza”. Spotykamy także czarno – białe ryciny, fotografie i rysunki z epoki. W ten sposób przenosimy się w drugą połowę XIX wieku, do roku 1862 i zagłębiamy w klimat tamtej Warszawy, na przestrzeni trzech miesięcy: września, października i listopada. A zatem jesień… Raczej słoneczna, chociaż chłód wiejący z ulicy, zachęca, by skorzystać z samowara. Dla detektywa Whichera, ogromnym zaskoczeniem jest serwis złożony ze szklanek. W jego ojczyźnie, herbatę pije się w filiżankach, z czasem jednak do wszystkiego można przywyknąć.
Detektyw nie rozstaje się z notesem, w którym skrupulatnie odnotowuje postępy w śledztwie, często także zamieszcza w nim osobiste spostrzeżenia. Jedną z myśli zacytuję, ponieważ w pełni się z nią zgadzam: „ Nie rozumiem mych rówieśników, narzekających na monotonię życia. To, co oni nazywają nudą, ja określam jako stabilizację, poczucie bezpieczeństwa i święty spokój. Przygody są wspaniale – pod warunkiem, że przytrafiają się komuś innemu, a ty słuchasz o nich, siedząc w wygodnym, ciepłym fotelu. Najlepiej z cygarem w jednej i whisky w drugiej ręce.” W taki, lub podobny sposób ( whisky wszak zastąpić można gorącym kakao), należy czytać tę powieść. Bez pośpiechu, krok za krokiem zgłębiając kolejne części układanki, będącej w efekcie dużym zaskoczeniem.
Obok postaci angielskiego detektywa, podążamy śladem carskiego policjanta, Mikołaja Czernyszewskiego, który jeszcze przed przybyciem gościa, usiłuje rozwikłać zagadkę okrutnych morderstw. Nie jest zachwycony opieką, jaką ma sprawować nad detektywem i często pozostawia go samemu sobie. W chwili, gdy pewne tropy zaczynają się pokrywać, współpraca między dżentelmenami zaczyna się zacieśniać. Następuje to około setnej strony. Do tego momentu akcja rozwija się powoli i nie jest porywająca. Rusza do przodu w momencie odnalezienia zwłok, które łączy pewien wspólny element.
Fabuła osadzona została w czasie, gdy Polacy, skupieni w dwóch skrajnych ugrupowaniach: radykalnych „Czerwonych” i lojalnych wobec caratu „Białych”, mierzą swoje siły i społeczne poparcie, w obliczu nieuchronnie nadciągającego powstania. W powieści pojawiają się znane postaci historyczne: Leopold Kronenberg, Józef Ignacy Kraszewski, Zygmunt Padlewski, Agaton Giller czy Ludwik Mierosławski. Początkowo, odnosimy wrażenie, że autorzy obsadzili w rolach „tych dobrych” - Rosjan i „tych złych” – Polaków a tajny organ kierowniczy „ Czerwonych” – Komitet Centralny Narodowy – to siedlisko owładniętych terrorem wywrotowców, którzy mordują na prawo i lewo carskich urzędników. Zadaniem rosyjsko – angielskiego tandemu Whicher – Czernyszewski, jest ich złapanie i wymierzenie sprawiedliwości. Nie skłaniało mnie to przychylnie wobec książki i przez chwilę miałam ochotę odłożyć ją na półkę. Nie zrobiłam tego i z ulgą przyznaję, że zakończenie jest satysfakcjonujące dla wytrwałego czytelnika, który nie dał się zwieść pozorom. Wielu jednak może ulec rozdrażnieniu bądź znużeniu, ponieważ druga część książki czyta się o wiele lepiej niż pierwszą. Przy prawie 500 stronach, przekonujemy się do niej mniej więcej w połowie. Wiele wyjaśnia także posłowie, w którym autorzy opowiadają o swoich pasjach, przybliżają postać detektywa Whichera i wskazują pewną książkę, od której wszystko się zaczęło.
Epoka została przedstawiona bardzo wiernie: Przedpowstaniowy terror polskiego ugrupowania „czerwonych”, którzy za pomocą sztyletów, wymierzają sprawiedliwość i grożą śmiercią także detektywowi, atmosfera spisku, przekrój społeczeństwa i warunków w jakich żyją poszczególni jego przedstawiciele od arystokracji po biedotę. Z fabułą nastrojowo powiązana została okładka w odcieniach zimnego błękitu, w centrum czarna dorożka podążająca jedną z warszawskich ulic, oraz wskazująca na kryminalną opowieść czerwona plama krwi.
Współpraca dwóch autorów: Agnieszki Chodkowskiej-Gyurics - miłośniczki klasycznych kryminałów i Tomasza Bochińskiego - wielbiciela historii oraz tajemnic przeszłości – zaowocowała bardzo dobrą książką. Przyznaję jej w skali dziesiętnej 8 punktów, za poprawność historyczną, dbałość o szczegóły, londyński klimat, intrygujących bohaterów, a przede wszystkim za mocne zakończenie. Dwa punkty mniej, za „mylenie tropów”, które o mały włos nie doprowadziły do przerwania przeze mnie lektury. Nie przekonałabym się wówczas, jak dobrą książkę odłożyłam na półkę. Polecam wszystkim miłośnikom klasycznych kryminałów. Książka na długie i leniwe jesienne wieczory.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz