Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 26 czerwca 2012

Smolar piłkarz z charakterem

Po książkę Jacka Perzyńskiego: „Smolar piłkarz z charakterem” sięgnęłam – przyznaję – trochę z przekory. Futbol nigdy specjalnie mnie nie pociągał, chociaż cieszą mnie bardzo dobre wyniki i medale naszych rodaków, a smucą niepowodzenia. Tuż obok nas - czytelników, trwa święto sportu i w pewien sposób zobowiązuje do poszerzenia wiadomości na ten temat,
Biografia Włodzimierza Smolarka wciąga od pierwszych stron i pozostaje taką do końca. Jej bohaterem jest człowiek, który zamiast cukiernikiem został piłkarzem, chociaż mistrz cukierniczy Balcerek twierdził, że prędzej mu „kaktus na ręce wyrośnie”… Smolar jednak nie rzucał słów na wiatr. Solidność, pracowitość, twardy charakter i miłość do piłki zawdzięczał ojcu. Lubił grę zespołową i liczył się dla niego efekt w postaci bramki, mniej, - kto ją kopał. Miała do niej trafić i to wszystko. Pięknie pokazany jest sport z czasów jego młodości, gdy pieniądze stały gdzieś na dalszym planie, a liczyła się przede wszystkim pasja i dobra zabawa, oczywiście okupiona wielogodzinnymi treningami, choćby w domu, gdy strzelał do krzesła. Dużo biegał, ruszał się, ćwiczył. Wolał grę na boisku, niż wywiady do gazet. Mówiono o nim, że      „ bardziej walczy z przeciwnikiem, niż gra.”. Miał wiele przydomków: Włodzimierz II  ( gdy porównywano go z Włodzimierzem Lubańskim), czy „król strzelców”. Ojciec śmiał się, że „Włodek niczego się nie boi, bo w dzieciństwie, jak się czegoś bał, dostawał lanie i strach mu przeszedł jak ręką odjął.” Na boisku walczył z doświadczonymi piłkarzami z innych krajów twardo, ekspansywnie i do końca.
Postanowienie, że zostanie sławnym, znanym na świecie piłkarzem powziął podczas debiutanckiego meczu rozgrywanego w Argentynie, gdy zmierzył się z Diego Maradoną. Po meczu, który drużyna polska przegrała, chciał zwyczajowo wymienić koszulkę z Maradoną, ten jednak zignorował Smolarka. Włodek postanowił sobie wówczas, że gdy kiedyś będzie znanym piłkarzem, potraktuje Diego dokładnie tak samo… Anegdot tego typu jest w książce bardzo dużo. W połączeniu z fotografiami z rodzinnego albumu i wycinkami z „Przeglądu Sportowego” mamy przed sobą bogatą w wydarzenia sportowe lekturę. Niewiele w niej jest  „samego” Smolarka. Życie osobiste całkowicie przesłania sport. Mamy wrażenie, że Smolar oddychał meczami, treningami a w przerwach leczył kontuzje.
Na kartach książki pobrzmiewa humor rodem z PRL : Dwa psy spotykają się na granicy polsko – niemieckiej. Jeden idzie do NRD, żeby się najeść, drugi do Polski, żeby się wyszczekać. Takie właśnie były czasy. Młode pokolenie często nie wie, że był taki kraj jak NRD a ówczesna młodzież większość czasu spędzała na powietrzu, biegając po podwórku za piłką. Może właśnie dlatego mieliśmy w tym czasie, tak wielu dobrych sportowców. Kariera Smolarka rozwijała się w trudnej, szarej rzeczywistości państw bloku wschodniego. Czytając, poznajemy „od kuchni” wielkie wydarzenia sportowe lat 70 – tych i 80 – tych ubiegłego wieku i odkrywamy „drugą stronę medalu” światowego futbolu, nie zawsze czystą i błyszczącą. W tle historycznych wydarzeń rozgrywają się mecze, w których triumfy święci piłkarz o niezwykłej charyzmie, dla którego sport był po prostu całym życiem. 
„Smolar – piłkarz z charakterem”, to książka przede wszystkim dla fanów piłki nożnej. Dla czytelnika, który – podobnie jak ja – jest „kibicem niedzielnym” i rozmyśla o futbolu czy sporcie w ogóle raczej od święta, przedstawione w niej szczegółowo rozgrywki i ich wyniki, mogą nużyć pomimo tego, że czyta się ją naprawdę dobrze. To, co wydaje mi się jej największym atutem, jest brak „zadęcia”, szczerość i spontaniczność wspomnień Włodzimierza Smolarka, który tę książkę współtworzył razem z Jackiem Perzyńskim i jest jej głównym narratorem. Na ironię losu, odszedł na zawsze tuż po zakończeniu jej pisania. Nie doczekał także EURO 2012 i kibicuje polskiej reprezentacji gdzieś z niebieskiej ławeczki w towarzystwie Kazimierza Górskiego i Kazimierza Dejny. Był niewątpliwie jedną z najważniejszych postaci polskiego sportu i takim pozostanie w naszej pamięci.
Przyznaję tej pozycji 8/10 punktów, ponieważ nie jestem pasjonatem piłki nożnej i znalazłam w niej fragmenty, które były dla mnie aż nazbyt szczegółowe. Kibice z krwi i kości będą na pewno w pełni zadowoleni po jej przeczytaniu i wystawią jej maksymalną notę. Książka została wydana ( jak wszystkie) bardzo starannie. Na okładce uśmiechnięta twarz Włodzimierza Smolarka w stroju polskiej reprezentacji, obwoluta bardzo sportowa: piłka i zielona murawa stadionu. Warto ją przeczytać zwłaszcza teraz, gdy mamy w Polsce wspaniałe święto futbolu i gdy sportowa rywalizacja udziela się także „ niedzielnym kibicom”. Sport jest rzeczą piękną i wartościową, a w naszej historii błyszczy i czeka na odkrycie cała plejada wspaniałych ludzi z nim związanych. Czytajmy na ich temat jak najwięcej. Gorąco polecam zwłaszcza tę, o Włodzimierzu Smolarku.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz