Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 2 lipca 2012

Panowie Północy

Bernard Cornwell, jest cenionym na świecie autorem powieści historycznych i thrillerów. Angielski pisarz, na stałe osiadł w USA, lecz doceniono go w rodzinnym kraju. Otrzymał od królowej Elżbiety II Order Imperium Brytyjskiego. Urodził się w Londynie. Matka była Angielką, zaś ojciec kanadyjskim lotnikiem. W dzieciństwie został adoptowany przez angielską rodzinę. Echa osobistych przeżyć, ożyły w jego powieściach.
 Panowie Północy” Bernarda Cornwella, to powieść historyczna i druga część sagi, która ukazała się w ramach serii wydawniczej „Wojny Wikingów”. Część pierwszą sagi, pt. „Ostatnie Królestwo” i część trzecią „Zwiastun Burzy”, łączy główny bohater imieniem Uhtred – wojownik z przeszłością, rozdarty pomiędzy dwoma krajami. Musi wybrać, który znaczy dla niego więcej. Urodzony, jako Bryt, zostaje porwany przez Wikingów. W Krainie Północy przychodzi mu spędzić dzieciństwo. Przybrany ojciec nie daje mu powodów, by przeklinał swój nowy kraj, przeciwnie – jako dorosły mężczyzna walczący przy boku Anglosasów, powróci na Północ, by pomścić jego śmierć. W jego dłoniach Oddech Węża i Żądło Osy – miecze, z którymi staje do bitew i gromi przeciwników – stają się prawdziwie śmiercionośnymi narzędziami.
Tłem historycznym opisywanych wydarzeń jest IX wiek –  stulecie wojennych zawirowań, śmiertelnych starć i tysiąca bitew, po których szala zwycięstwa jedynie na krótką chwilę znajduje się po jednej ze stron: Duńczyków (Wikingów), lub Anglosasów. Poznajemy także czasy raczkującego na Wyspach Brytyjskich kościoła. Duchowieństwo i noszący na swych piersiach znak krzyża udzielni książęta obejmujący tron po wygranej bitwie, niewiele różnią się od otaczających ich barbarzyńców. Chaos wojny, przewalającej się po rozległych, brytyjskich krainach i mrowie ludów, będących dla siebie jedynie wrogami, ukazuje realia tamtych mrocznych czasów.
Wikingowie od lat inspirują pisarzy. Historia wieków średnich na Wyspach Brytyjskich jest również fascynującym tematem i niewyczerpanym źródłem pomysłów. Rzetelność, z jaką Bernard Cornwell uwydatnia brane na warsztat pisarski stulecia, są godne uznania, jednak świat fikcji i bohaterów, którzy prowadzą nas wojennymi ścieżkami z dziwną dla mnie i niezrozumiałą premedytacją, niezmiennie pozbawia duszy. Być może jest to „kobiece” spojrzenie na fabułę, a powieści Cornwella zdecydowanie należą do nurtu „ męskiego postrzegania świata.” Nie każdy, kto sięgnie po tę książkę będzie zadowolony, niemniej jednak warto. Jest to bowiem opowieść o czasach takimi, jakimi były. Autor nie stara się koloryzować ani upiększać wydarzeń. Warunki dyktuje silniejszy bądź bardziej podstępny przeciwnik. Sprawiedliwość wymierzana jest ostrzem miecza i liczona mnogością odciętych głów.
Sięgając po „Panów Północy” należy mieć świadomość, że nie będzie to lektura łatwa. Powieść jest swoistym kompendium wiedzy epokowej, a każda scena czy opis oddana z wielkim pietyzmem. By się w niej rozsmakować, należy czytać ją powoli, bez pośpiechu i delektować się mroczną aurą, którą roztacza nad czytelnikiem. Powędrujemy bowiem do świata utkanego na podobieństwo sieci, gdzie „przeznaczenie jest wszystkim” . Bardzo pomocny będzie indeks terminów geograficznych i mapa, oraz nota historyczna, w której autor wyjaśnia zawiłości walki o władzę, toczącej się na Wyspach Brytyjskich u schyłku IX stulecia.
Biorąc do ręki „ Panów Północy”, miałam szczerą nadzieję na pasjonującą – w moim rozumieniu - lekturę. Okładka, w zimnych odcieniach błękitu, charakterystyczna łódź morskich rozbójników i krążące na tle ośnieżonych szczytów ogromne ptaki, nastawiły mnie czytelniczo bardzo pozytywnie. Nie poczułam jednak dreszczu emocji. Powieść rządzi się swoimi prawami i pomimo tego, że autor doskonale zna historię, nie potrafi – z całym szacunkiem – budować świata fikcji, a to jest w moim odczuciu, grzech główny, który popełnia. Nie czułam się ani trochę porwana w wir wydarzeń, tak jak lubię, jednak ze względu na walory historyczne i wierne przedstawienie realiów epoki, przyznaję jej w skali 1 do 10 – 7 punktów. Nie jest „porywająca”, ale godna uwagi. Dla wielbicieli pisarstwa Bernarda Cornwella.


1 komentarz:

  1. Niestety nie zgadzam się - książka jest absolutnie rewelacyjna i co jak co, ale Cornwell właśnie w niezwykle udany sposób buduje całą fabułę.

    OdpowiedzUsuń