Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 7 kwietnia 2013

Andrzej Sawicki - " Honor Legionu"



„Honor Legionu”, autorstwa Andrzeja Sawickiego, rozpoczyna serię wydawniczą „Kampanie Kazimierza Luxa”. Pierwsze skojarzenie – „Kampanie Richarda Sharpe’a” Cornwella”. Na odwrocie czytamy: „ Naprawdę, niewielu pisarzy potrafi tak pisać” i „ Honor Legionu”, jest nie tylko porywającą powieścią, ale i gotowym materiałem na scenariusz filmowy.” – Brzmi bardzo zachęcająco. Czas, w którym rozgrywa się powieść: Rok 1797. Walki Legionów Polskich we Włoszech. Następna zachęta: Prawdziwa historia żołnierza, pirata i obieżyświata – świetnie, uwielbiam zbeletryzowane losy, ludzi z krwi i kości. Dodatkowy atut to fakt, że bohaterem jest Polak. Nareszcie! Następny krok – okładka. Na niej żołnierz w mundurze napoleońskim. W tle wojsko, wyciągnięte szable, chorągiew, dym z ogniska. Barwy sino – błękitne, odcienie szarości, na pierwszym planie postać żołnierza pięknie wpisuje się w całość.
Po wnikliwym obejrzeniu i przeczytaniu okładki, mam nadzieję, że przyjemnie spędzę czas na lekturze. Chcę, by książka była lekka, pełna przygód, z ciekawym bohaterem i historycznym, tłem. Pierwszą obawą, jest to, że ostatnio zbyt często czytam wspaniałe, pełne pochwały zdania na okładce ( same bestsellery!), a potem, gdy niczego podobnego w książce nie znajduję, czuję bolesne rozczarowanie i złość. Druga obawa jest bardziej konkretna: Jeśli autor postanowił skopiować Cornwella i zanudzić mnie na śmierć, to mocno się zdenerwuję…Odrzucam ponure myśli, parzę kawę i przystępuję do czytania..
I od pierwszej strony czuję, że to jest to! Zapominam o kawie i zatapiam się w lekturze.
Pierwsze strony: Mapa Italia w 1797 roku – szybka powtórka z historii, dla czytelnika wtajemniczonego i ważna informacja dla tych, którzy z historią byli na bakier, ale o przygodach wojaka, chętnie poczytają.
Wstęp: Autor jasno i wyraźnie wyjaśnia, czego czytelnik może się spodziewać, zarysowuje historię polskich oddziałów w epoce napoleońskiej. Nazwiska i miejsca znajome: Dąbrowski, Wybicki, Państwo Kościelne, Rimini, Adriatyk itp. Krótko i na temat. Widać poważne podejście do tematu i szacunek dla czytelnika. Nie trzeba korzystać z Wikipedii.
Pierwszy decydujący rozdział: Odważnie i oryginalnie. Cytuję: „ Piechur wyprężył się gwałtownie(…) Werble załomotały po raz ostatni i ucichły. Kazik zadrżał i opadł na dziewczynę. Na rynku pluton egzekucyjny wymierzał muszkiety w pobladłych z przerażenia więźniów. Gruchnęła salwa. W tej samej chwili w stolarni wystrzelił jeszcze jeden żołnierz.”
Każdy rozdział rozpoczyna data według tzw. francuskiego kalendarza rewolucyjnego. Jego początek wyznaczał dzień proklamowania rewolucji. Przypisy na bieżąco wyjaśniają historyczne uwarunkowania, nazwy przedmiotów i miejsc. Wystarczy zerknąć niżej i wszystko jasne. Kto czuje niedosyt wyjaśnień, otrzyma na zakończenie kolejne przypisy a w nich ciekawostki, które pojawiły się w książce. Możemy bez wytchnienia podążać za bohaterem.
A tempo jest naprawdę szybkie. Nie ma czasu na nudę. Wciąż coś się dzieje. Kazio wplątuje się w coraz to nowe sytuacje, zdobywa przyjaciół, spotyka wrogów, zmienia się – co ciekawe – wciąż pozostając sobą. Bardzo sympatyczna postać. Polak z krwi i kości. Nieodrodny, swojski cwaniak z Warszawy, który bynajmniej nie z ideałów ucieka z domu. Jego celem jest materialny dostatek. Honor i ideały ma w dużej pogardzie. Jest młody ( ma 17 lat), ale z biegiem fabuły, na naszych oczach, dojrzewa, stając się wojakiem z krwi i kości.
A nasze chłopaki z Legionów, to prawdziwa mieszanka charakterów i języka, jakim się posługują: Bliźniaki Kura z Galicji, „zaciągają” po wschodniemu, aż miło! Ksiądz Skwarski - prawdziwy „wojskowy” oryginał, co za kołnierz nie wylewa, Mikrego wzrostu Żyd Bauman, który ze wszystkich sił okazuje zapał do wojaczki, zabijaka i buntownik Zaręba, piszczący falsetem oficer Turkiewicz, który ma „ na pieńku” z Luxem, uczony mason Hoffmann, toczący przyjacielskie, choć ostre spory z księdzem Skwarskim, arcybiskup Saluzzo - szara eminencja, pełna duchowych rozterek, królowa Maria Karolina - okrutna i dysząca żądzą zemsty za ściętą we Francji siostrę, żołnierz o nazwisku Sawicki i wielu, wielu innych. Pomimo tak licznego towarzystwa, Kazimierz Lux nie przestaje być postacią wiodącą w książce, co według mnie, jest ogromną sztuką i w tym miejscu, mój czytelniczy ukłon w stronę autora. Andrzej Sawicki, jakby od niechcenia żongluje postaciami. Widzimy je, słyszymy, czujemy, lubimy i kibicujemy im. Czego chcieć więcej?
Podsumowując: Przyznaję, że nie cierpię Napoleona i tego, co wyczyniał z Polakami. Z lekcji historii w szkole wyniosłam przeświadczenie, że Polacy zbyt naiwnie wierzyli w obietnica Cesarza Francuzów, który traktował nas jak mięso armatnie i bez skrupułów wykorzystywał. Andrzej Sawicki, pokazał mi jednak w „ Honorze Legionu”, że wcale tacy naiwni nie byli! A ja autorowi wierzę, ponieważ z niebywałą lekkością osadza bohaterów w odległych czasach, wzorcowo, z zachowaniem detali ich ubiera, wkłada w dłonie wyjęte z epoki przedmioty, mistrzowsko pokazuje miejsca wydarzeń. Książka aż kipi od gwaru ulicy, bohaterowie są charakterystyczni, różni, ciekawi i niebanalni. Główny bohater podbije serce każdego czytelnika ( a czytelniczek zwłaszcza). I najważniejsze: Richard Scharp przegrywa na całej linii z warszawskim zawadiaką Kaziem Luxem, a Cornwell z Sawickim. Polski pisarz jednak potrafi!
Andrzej Sawicki, (czytamy na okładce), jest autorem powieści fantastycznych: „Inkluzja” i „Nadzieja czerwona jak śnieg”. Zajrzałam do Internetu: recenzje bardzo pozytywne i nabrałam chęci na lekturę. W „ Honorze Legionu”, widać wielką pasję autora w dziedzinie historii i wojskowości. Nie nudzi, nie „katuje” czytelnika rozwlekłymi opisami działań wojennych, ataków, bitew i oblężeń, nie zraża do dziejów, które nie dla każdego muszą być pasjonujące. Z zawodu chemik, znalazł także miejsce w fabule na tę dziedzinę wiedzy   w którym miejscu, nie zdradzę.
 Z niecierpliwością czekam na kolejne części kampanii. Świetna powieść przygodowo - awanturnicza. Wytrawny czytelnik pochłonie w jeden, góra dwa wieczory. W swojej kategorii, bardzo dobra, a co najważniejsze wszystko, co napisano o niej na okładce, znajduje się w środku. Takich książek, które spełniają intuicyjne pragnienia czytelników, gdy biorą ją po raz pierwszy do ręki, życzę sobie i innym. Ode mnie dziesiątka. Polecam.