Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 26 czerwca 2012

Władca Wilków

„Władca wilków”, słowackiego pisarza Juraja Cervenaka, to kawał dobrej powieści fantasy, a właściwie jej preludium. „Władca wilków” rozpoczyna serię przygód „ Czarownika i pewnego ironicznie usposobionego wilka”, jak mówi o swojej książce sam autor.
Ciekawa jest historia, powstania serii o przygodach Czarnego Rogana. Juraj Cervenak przyznaje, że był pod wrażeniem prozy mistrza Sapkowskiego i zrezygnował swego czasu z kończenia powieści, której bazą była mitologia skandynawska, na rzecz słowiańskiej. Mnie osobiście bardzo ten wybór odpowiada i myślę, że innym czytelnikom także. Mam wrażenie, że literatura fantasy niezmiernie by zyskała, gdyby oderwała się na jakiś czas od wszechobecnych wampirów a nasi pisarze sięgnęli po bardziej swojskie klimaty, tak jak zrobił to Juraj Cervenak – wszak wywodzimy się z jednego słowiańskiego pnia, o czym niestety zapominamy. Można by uciec się do znanego powiedzenia, „cudze chwalicie, swego nie znacie”, a Sapkowski tak pięknie wskazuje drogę. Szkoda, że tak niewielu nią podąża.
Książka należy do nurtu fantasy historycznego. Bardziej fantasy, ale nie jest to zarzut. W końcu nie o to chodzi, żeby wtłaczać na siłę historyczne fakty. Nota autora i nawiązanie do walk dwóch wojowniczych plemion, w zupełności oddaje historyczny klimat powieści. Jest tutaj najwięcej mitologii, i to także bardzo dobrze. Właściwie, jest tu wszystko, czego oczekuję po książce tego typu, gdy biorę ją do ręki: Okładka, która oddaje jej klimat, wartka akcja, która nie pozwala ani na chwilę się nudzić, mocno zarysowani bohaterowie, cel do którego dążą i przeszkody, które muszą nieustannie pokonywać.
Wiele opisów jest dość brutalnych, lecz takie były realia czasów, w których toczy się akcja tej książki. Walkę toczą ze sobą barbarzyńcy, w dodatku obdarzeni nadnaturalnymi mocami, stąd nie należy się temu dziwić. Autor wspomina, że okroił znacznie wiele scen, by nadać jej większą płynność: „ Fani krwawych jatek dostaną swoją porcję odciętych głów i wyszarpanych wnętrzności – nie będę jednak się w nich topić.” Za szczere „pogadanie” z czytelnikiem, dodaję kolejny plus. Rzadko się niestety zdarza, by autor, prócz motta, dodał coś od siebie o książce i o sobie. Tutaj ta luka została wypełniona, przez co przybywa sympatii dla autora.
Książkę czyta się bardzo dobrze, właściwie trudno się od niej oderwać. Opowieść płynie wartko, na każdej stronie coś się dzieje. Szczerze polecam wszystkim, a zwłaszcza osobom, które za fantasy nie przepadają, ale lubią historię. Ta książka może sprawić, że zmienią zdanie. Przeczytałam w jedno, ciepłe popołudnie i uznałam, że świetnie spędziłam czas, dlatego przyznaję 10 na 10 punktów. Nie mam uwag.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz