Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 26 czerwca 2012

Carska Roszada

Powieść Melchiora Medarda pt. „CARSKA ROSZADA”, od pierwszych stron ujmuje swoją naturalnością, zarówno języka jak i obrazów wprost z epoki. Akcja powieści toczy się w dziewiętnastowiecznej Warszawie, Kraju Przywiślańskim, jednej z wielu carskich guberni.
Główny bohater, Estar Pawłowicz Van Houten, pomimo tego, że jest carskim urzędnikiem, wzbudza sympatię. Jest czarujący, przystojny, wysportowany, odważny, współczujący, szlachetny…Lubi nowoczesne, jak na te czasy gadżety ( welocyped, aparat fotograficzny ) Zalety można mnożyć. Wad – brak.
Dość wcześnie dowiadujemy się, że Estar Pawłowicz stroni od polityki i ma na jej temat niezbyt pochlebne zdanie. Z sympatią odnosi się do Polaków, „ kibicując” w ten sposób ich zmaganiom. To jedyne odniesienie do sytuacji naszego kraju pod berłem carów. Akcja skupia się na walce policji i carskich urzędników różnego szczebla z przestępczością w Warszawie, przez co ukazani zostali apolitycznie. Rozwiązują sprawy, prowadzą dochodzenia, akcje i aresztowania, a po pracy, szukają rozrywki w lokalach, gdzie przy szklaneczce mocnego trunku, zapominają o męczącym dniu. Jedynie Estar Pawłowicz stroni od tego typu imprez, preferując ożywcze kąpiele w lodowatej wodzie, jazdę na welocypedzie, czy medytacje na słomianej macie.
Autor, jak zaznaczyłam wcześniej, nie posługuje się językiem sztucznym, co jest ogromnym atutem tej książki. Ulice Warszawy tętnią życiem. Wokół przewija się barwny tłum postaci w strojach z epoki, docierają do nas doniesienia z ówczesnej prasy, dochodzi gwar rozmów, otaczają damy w powłóczystych sukniach i ciasnych gorsetach, panowie w melonikach, widzimy przedstawicieli wielu klas społecznych od ludzi z pozycją i dobrze sytuowanych po biedotę i pospolitych rzezimieszków. Poruszamy się po ulicach Warszawy pieszo, dorożką, karocą lub na welocypedzie – do wyboru.
W książce nie brakuje szeregu „kobiecych” akcentów: Piękna doktor Zofia, krojąca zwłoki bez cienia mdłości. Żona – męski bokser, sprawiająca nieposłusznemu mężowi dotkliwe rany, których ślady tuszuje jej własnym pudrem. Kobieta – szpieg, uwodząca wszystkich mężczyzn, bez wyjątku ( przepraszam - z wyjątkiem twardego van Houtena).
Na okładce tytułowej czytamy: „ Carska roszada”, to opowieść sensacyjna, momentami romansowa, częściej zagadkowa, niekiedy erotyczna” i wszystko to prawda. Gdy w sensacyjno – kryminalny wątek wkrada się romans, na przekór utartym schematom, inicjatywę przejmuje kobieta. To ona, dostrzega w tłumie naszego bohatera, zakochuje w nim i postanawia zdobyć. Jej fizyczny pociąg do kobiet, nie jest przeszkodą, choć autor sugestywnie i bardzo obrazowo maluje erotyczne zbliżenie dwóch kochanek.
Nie brakuje na kartach książki mocnych, „trupich” opisów, które w powieściach tego typu są jak najbardziej uzasadnione. Autor nie przesadza i nie obdarza nimi na każdym kroku. Jeśli ktoś „niezbyt lubi” tego typu opisy, może je zgrabnie przeskoczyć i czytać dalej, bez szkody dla całości.
Postać głównego bohatera zapada w pamięć na podobieństwo słynnych powieściowo - ekranowych detektywów i aż się prosi o więcej kryminalnych spraw z jego udziałem. Autor zamyka powieść dość stanowczo, jakby nie chciał podejmować następnego wątku kryminalnego z udziałem detektywa. Może jednak, w obliczu czytelniczych nalegań – a nie mam wątpliwości, że takie będą - zmieni zdanie. Postać Estara Pawłowicza, stworzona na potrzeby „Cesarskiej Roszady ” z powodzeniem mogłaby zaistnieć w innych książkach o podobnej tematyce.
Okładka, fotografie i mapa Warszawy opisana bukwami, doskonale oddają klimat powieści. Rozdziały rozpoczynają obrazowe myśli i aforyzmy. Fragmenty artykułów prasowych, są także ciekawym zabiegiem fabularnym, co podnosi jeszcze bardziej autentyczność tego, o czym czytamy.
 Jedynym minusem, który dostrzegam jest zdecydowanie za szybkie tempo powieści. Nie miałam czasu na „rozsmakowanie” się w zagadkach i odczuciu przysłowiowego „dreszczyku”. Może jest to „wina” lekkiego języka powieści, którą – co trzeba przyznać - bardzo dobrze się czyta.
Jako powieści kryminalno – szpiegowskiej przyznaję 9 na 10 punktów. Ten mały minus za…pośpiech. Polecam wszystkim. Świetna lektura na każdą porę roku.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz