Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 26 czerwca 2012

Pijana wojna

„Pijana wojna” Kamila Janickiego, ukazała się w serii WOJNA ŻYCIE CODZIENNOŚĆ, i jest pozycją zasługującą na uwagę. Zawsze interesuje nas to, co dzieje się na zapleczu, ale nie każdy decyduje się te kuluary przeczesać. W „pijanej wojnie” poznajemy kulisy światowego teatru wojny podane na tacy, a raczej w kieliszku… Czytając ją uświadamiamy sobie, jak prawdziwe są spostrzeżenia autora o tym, że niemal we wszystkich wspomnieniach z czasów wojny, pojawia się wątek „picia”, czy to w oddziale partyzanckim, na froncie, okopach czy kantynie. Nie zwracamy na to na ogół uwagi, co potwierdza fakt, że tak jak bohaterowie wojennego czasu uznaliśmy obecność alkoholu za coś zupełnie normalnego. „ Pijana wojna” to potwierdza i pokazuje ten czas takim, jaki był.
„ Bogactwo” funkcji, jakie pełnił alkohol czasem oszałamia. Nie był, jak się okazuje, jedynie środkiem na stres i chwilową poprawę nastroju, lecz także w wielu wypadkach lekarstwem, walutą a nawet materiałem zbrojeniowym. O zawrót głowy przyprawiają przepisy mikstur, którymi się raczono: „Messerschmitt” preferowany przez lotników, czy „ Ładunek wybuchowy” pilotów bombowców.
 „Pijana wojna” powstała w oparciu o wspomnienia i relacje żołnierzy różnych zbrojnych formacji rodzimych, jak i obcych, walczących w jednym szeregu i po obu stronach barykady. Zaskakujący jest fakt, że podejście do „picia”, mimo różnic politycznych, wojskowych, strategicznych czy jakichkolwiek innych niewiele się od siebie różni. Można uciec się do stwierdzenia, że pili wszyscy, jak jeden mąż ( i nie tylko …) i jak front długi i szeroki.
Książka została wzbogacona o ciekawe zdjęcia i anegdoty, okładka z sympatycznymi żołnierzami, wznoszącymi toast przy stoliku ustawionym w środku gruzów miasta, odzwierciedla jej tematykę. Autor zamieścił na początku ciekawą dedykację : Mojej Oli, która z trudem bo z trudem, ale znosi męczące życie żony historyka… To prawda, czasem trudno jest z historykiem wytrzymać i wie to najlepiej, ta druga połowa, ale powiem, że warto się przemęczyć, inaczej nie powstały by książki podobne do tej. Styl lekki, dobrze się czyta i dla osób, które po nią sięgnął, nie będzie to czas stracony. Polecam wszystkim. Przyznaję 10 na 10 punktów, za odwagę, z jaką autor sięgnął do traktowanego po macoszemu zagadnienia. I zaznaczyć trzeba, że choć tematyka „radosna”, nie gloryfikuje w żaden sposób pijących, nie usprawiedliwia ich, ani nie potępia. Jest to spojrzenie obserwatora i takim pozostaje.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz