Historia Niedźwiedzia Wojtka, szeregowego żołnierza 22.Kompanii Zaopatrywania
Artylerii 2. Korpusu gen. Andersa, jest ewenementem w skali europejskiej a może
nawet światowej. Jakie wojsko może pochwalić takim towarzyszem broni?!
Osobiście nie słyszałam o podobnych wypadkach i tym bardziej zastanawiam się,
dlaczego jest to fakt zapomniany i tak mało znany? Dlaczego o Wojtku nie uczy
się w naszych szkołach? Dlaczego nikt z naszych rodaków nie opisał dotąd tej
historii? Przecież jest to historia piękna, fascynująca i bohaterska, a przede
wszystkim nasza, polska, rodzima. To smutne, że szukamy tematów w innych
krajach i kulturach, a o swoją własną historię traktujemy po macoszemu. A
przecież mamy się czym chwalić. Nasza historia jest trudna i tragiczna, ale
piękna i wartościowa.
Aileen Orr, autorka książki „Niedźwiedź Wojtek. Niezwykły żołnierz Armii
Andersa”, opisuje życie Wojtka i próbuje zrozumieć historię Polski, Polaków i
naszą wielowiekową walkę o wolność wciąż na nowo odzyskiwaną i traconą. Jest
także założycielem The Wojtek Memorial Trust i prowadzi akcję na rzecz
postawienia Wojtkowi pomnika w Szkocji.
Książka o Wojtku została wydana w Polsce w 70. rocznicę urodzin
niedźwiedzia i żołnierza, prawdziwego przyjaciela na dobre i na złe. Wojtek
podzielił los tysięcy polskich żołnierzy, zdemobilizowanych po wojnie,
pozbawionych nadziei i Ojczyzny, do której nie mogli lub nie chcieli wracać.
Walczyli o inną Polskę, przelewając krew pod Monte Cassino i na wojennym
szlaku, lecz o tym, jaka będzie Polska, zadecydowały mocarstwa i polityka.
Wojtek resztę życia spędził z edynburskim zoo.
Aileen Orr urodziła się i dorastała
w szkockim miasteczku Lockerbie, a po studiach jako regionalny dyrektor, zajęła
się promocją wiejskich obszarów Szkocji. Kraj Aileen nie raz słyszał o Polakach
a także gościł na swojej ziemi nasze formacje wojskowe. Wielu Szkotów
wyemigrowało przed wiekami do Polski i tutaj osiadło. Aileen opowiedział o
Wojtku dziadek a potem sama spotkała niedźwiedzia i nigdy nie zdołała o nim
zapomnieć.
„Fascynacja Wojtkiem – wspomina – zaczęła się jeszcze w okresie
dzieciństwa i przetrwała do dnia dzisiejszego. (…) Postać Wojtka miała ogromną
siłę oddziaływania, a jego legendę z pokolenia na pokolenie przekazywały sobie
tysiące ludzi. (…) W pewnym momencie zaczęłam podejrzewać, że popularność
Wojtka, na swój niedźwiedzi sposób, dorównywała popularności, którą cieszył się
Elvis Presley.”
Droga jaką przeszedł Wojtek, jego
wielkie przywiązanie do polskiej mowy i polskich żołnierzy, a także zapasów,
kąpieli i impulsywnych zachowań, ma wiele zabawnych epizodów. Równie dużo było
sytuacji bardzo wzruszających. Najtrudniejsze z nich to rozstanie z ludźmi i
spędzenie reszty życia w zamknięciu. Zarówno żołnierze jak i sam Wojtek, nie
umieli żyć w nowej rzeczywistości z dala od siebie. Już nigdy nie byli tacy
sami, jak w czasie wspólnej drogi. Paradoksalnie wojna była szczęśliwszym
okresem dla Wojtka i jego towarzyszy, niż pokój, który nie dla wszystkich
Polaków był powodem do radości.
Po przeczytaniu książki, miałam mieszane uczucia. Z jednej strony,
historia Wojtka bardzo mnie poruszyła, jak każda, której bohaterem jest
zwierzę. Kocham zwierzęta i bardzo obchodzi mnie ich los, nie mogę pojąć
okrucieństwa, które tak często cechuje nieprzyjaznych wobec ich uczuć ludzi.
Szkocki stosunek do zwierząt, został opisany na początku książki: jak zwierzę
jest niepotrzebne i stare, to się je usypia. Tak postąpiono także z Wojtkiem.
Sprawdziłam, jak długo może żyć niedźwiedź, na wolności: 30 – 40 lat, w niewoli
znacznie dłużej. Wojtek miał 23 lata, gdy go uśpiono, rzekomo z powodu wieku. Także
sposób, w jaki zmuszono Polaków, a zwłaszcza opiekuna Wojtka Piotra Prendysa,
do porzucenia Wojtka, czyli oddania do zoo, nie był ze strony Szkotów właściwy
– przynajmniej ja tak to odebrałam. Warunek był jeden: zoo albo rozstrzelanie.
Chcieli go zwyczajnie zastrzelić! Piotr Prendys nigdy nie pogodził się z
rozstaniem z Wojtkiem, cierpiał także niedźwiedź.
Nasunęła mi się także bardzo niewesoła refleksja, że Brytyjczycy jak i wiele
innych narodów nie pojmują naszej szczerej, słowiańskiej duszy, naszego
poświęcenia dla innych i bohaterstwa naszych żołnierzy. Bardzo raziła mnie w
tej książce, nieudolna próba opisania, czy zrozumienia naszej polskiej
historii. Wszystko niby poprawnie, pięknie, ale co rusz stereotypy, bardzo dla
nas krzywdzące, nawet w kontekście Wojtka: „Wojtek nadużywał alkoholu, upił się
w Boże Narodzenie, upijał się wiele razy…” – bo przecież, Polacy chyba nic
innego nie robili w czasie wojny, tylko pili! Walki pod Monte Cassino,
tragiczny los polskich żołnierzy, których tak wielu zginęło, a także wspaniały
udział Wojtka, jego bohaterska, żołnierska praca, zostały potraktowane
marginalnie. Ważniejsze dla autorki były opisy tego typu: „ Na polskich polach
zasiewano żyto ( zboże, tradycyjnie wykorzystywane do produkcji wódki), którą
pędzono także z innych, łatwo dostępnych substytutów, takich jak ziemniaki,
obierki ziemniaczane, a nawet melasa”. W innym miejscu, żołnierze Andersa, są
uznani za analfabetów, rolników, którzy niewiele potrafią.” Wiele takich zdań i
nie chcę ich przytaczać. Może podchodzę do tego tematu zbyt emocjonalnie…
Wspomnienie o Wojtku i próba przywrócenia go w pamięci współczesnych
przez autorkę, uważam za słuszne i potrzebne. Swoje emocje pozostawię oceniając
nieco z boku. Polecam ją wszystkim miłośnikom zwierząt i naszej historii. My
Polacy, najlepiej ją znamy i może uda się czytelnikom przymknąć oko, na
stereotypy powielane przez Orr w jej książce.
Za możliwość jej przeczytania, dziękuję Wydawnictwu „Replika”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz