Oparta na faktach książka Piper Kerman „ Dziewczyny z Danbury”, przyciąga
wzrok pomarańczową, słoneczną okładką, chociaż historia w niej opisana rozgrywa
się w więziennych murach, a kolor nawiązuje do ubrania skazanych.
”Wspomnienia często składają się z trudnych momentów życia człowieka –
pisze autorka – w moim przypadku zaczyna się od najgłupszej, najbardziej
niemoralnej rzeczy, jaką kiedykolwiek zrobiłam. I właśnie za to, co zrobiłam,
musiałam ponieść straszne konsekwencje (…) Bo więzienie, to okropne miejsce.
Jednak odsiadywałam swój wyrok, myśląc o pozytywnych rzeczach, które mogłam
znaleźć, czy to we mnie, czy w innych ludziach.” O tym właśnie jest ta
książka.
Okładka, moim zdaniem, nie oddaje właściwej treści książki, nie jest to
opowieść o wystrzałowej dziewczynie w pomarańczowej sukience, lecz więźniarce,
która z godnością stara się przeżyć wyznaczony jej przez sąd czas izolacji od
społeczeństwa.
Kiedy czytam opis z okładki, nie mogę zgodzić się, że jest to książka
„zabawna”, ja bynajmniej się przy niej nie śmiałam, jest za to niewątpliwie
współczesna i prawdziwa, bo oparta na autentycznych przeżyciach autorki.
Pokazuje także nieuchronność amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości. Jeśli
znajdziesz się już na celowniku, nawet za błahe przewinienie, za „flirt” ze
światem przestępczym, konsekwencje zawsze trzeba ponieść, nie ma przed nimi
ucieczki, czy się na to godzisz, czy nie. Kerman postanowiła przyznać się do
owego „flirtu” sprzed lat i dobrowolnie pójść do więzienia. Spędziła w nim
ponad rok, ucząc się na nowo siebie i życia. Po wyjściu na wolność, opisała
swoje przeżycia w „ Dziewczynach z Danbury”.
W przypadku Kerman, przyjaciele, rodzina i narzeczony, stoją za nią murem
i wspierają zza więziennej bramy. Ma z nimi kontakt listowny i podczas widzeń.
Daje jej to ogromną siłę, do zmierzenia się z odbywanym wyrokiem więzienia i
zmagania się z codziennością. Nie jest traktowana brutalnie, jednak jak mówi,
sam fakt, że człowiek zostaje zamknięty i ubezwłasnowolniony na czas
przebywania w zamknięciu, jest przeżyciem bardzo traumatycznym. Autorka nie
użala się jednak nad sobą i należy przyznać, że oddaje atmosferę więzienia.
Opisuje ją bardzo dokładnie, chociaż wspomnienia pisze już po jego opuszczeniu.
Kerman ma jednak to szczęście, że wraca do nowego domu i kochającego mężczyzny,
który na nią czeka.
Dzięki Piper Kerman, poznajemy losy innych osadzonych kobiet, które były
w znacznie gorszym położeniu, z dłuższymi wyrokami i zupełnie samotne.
Zaglądamy za kurtynę więziennej bramy, poznajemy dzień codzienny więźniarek,
plan zajęć, system nagród i kar, system zachowań, hermetyczny język, charakterystyczny
dla współtowarzyszek w pomarańczowych uniformach.
Książka, jest „czytelna” dla wszystkich, którzy po nią sięgnął. Pomocne
były listy, które autorka wymieniała w bardzo dużych ilościach. Wspomaga ją
także mąż i znajomi. W końcu redaktorzy. Dla osób sięgających po pióro, wparcie
tych ostatnich jest najbardziej wartościowe. Zadbali oni bowiem o to, by wspomnienia
byłej więźniarki, nie były zbyt hermetyczne i trudne do zrozumienia
Serialu nie widziałam, ale teraz już mogę. Zawsze staram się przeczytać
najpierw książkę, na potem zostawiam ekranizację i taką kolejność szczerze
wszystkim polecam. Nie wiem, jaki jest serial, ale książka jest bardzo dobra i
w swojej uniwersalnej kategorii także potrzebna. Mamy okazję poznać świat
niedostępny naszym oczom na co dzień, a także poczuć atmosferę przymusowego
odosobnienia.
Ode mnie 8/10. Polecam. Za możliwość jej przeczytania, dziękuję
Wydawnictwu „Replika”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz