Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 15 września 2014

CZARNOKSIĘŻNIK. MIECZ RADOGOSTA



Słowacki pisarz Juraj Cervenak, dokładnie „trzy książki temu”, zaskarbił sobie moją uwagę sprawiając, że z niecierpliwością czekam na kolejne jego powieści. „Miecz Radogosta” jest czwartą książką jego autorstwa, którą przeczytałam i chociaż zdecydowanie wolę „Bohatyra”, także drugą część Czarnoksiężnika uważam za powieść, przy której miło spędziłam czas.
Juraj Cervenak kontynuuje w niej losy walecznego Rogana, który w towarzystwie wilka Gorywałda i czarownicy Osy przemierza niebezpieczne ścieżki porośniętego puszczą kraju Przemyślidów. Wątek historyczny sięga bowiem odległych czasów, gdy słowiańskie plemiona i ich władycy, toczyli ze sobą nieustanne wojny, podjazdy, rzezie i inne, charakterystyczne dla wieków średnich „przyjemności”. W tym krwawym, często bratobójczym świecie, spotykamy bohaterów żywcem wyjętych ze słowiańskiej mitologii. I za to najbardziej cenię Cervenaka, który pisząc, sięga do mało znanego świata demonów, upiorów, strzyg i innych stworów, którym jeszcze długo po przyjęciu chrześcijaństwa czcili nasi słowiańscy pradziadowie.
Pióro Cervenaka docenią z pewnością czytelnicy, którzy nie boją się soczystych, baśniowych opowieści, często dość okrutnych, lecz okraszonych humorem, szczyptą uczuć, pewnym romantyzmem bohaterów żyjących w barbarzyńskim świecie, gdzie by przeżyć, trzeba zabijać innych. Siły nadprzyrodzone ingerują w każdy niemal aspekt życia bohaterów,  demony i bogowie, decydują często o ich życiu czy śmierci. Życie tak naprawdę jest niewiele warte.
Myślę, że seria przygód Czarnoksiężnika Rogana, silnego, mężnego i sprawiedliwego, gromiącego przeciwników, trochę ryzykanta, lecz posiadającego romantyczną duszę i potrafiącego wiele wybaczyć ( zwłaszcza kobiecie), spodoba się zwłaszcza młodemu, chociaż oczytanemu w tego typu powieściach czytelnikowi. I obowiązkowo należy sięgnąć do pierwszej części „Czarnoksiężnik. Władca wilków”, by poznać Rogana, jakim był, zanim odnalazł w sobie pokłady czarnoksięskiej mocy.  Autor trzyma poziom i osobiście czytam go „w ciemno”. Duża czcionka, 323 strony, adekwatna do treści okładka. Serdecznie polecam. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz