Już dawno nie czytałam książki dla młodzieży, ale doskonale pamiętam
lektury z czasów, gdy miałam naście lat. „Śmieć” przypomina mi w pewnym stopniu
„Przygody Tomka Sawyera, choć jest opowieścią o wiele bogatszą, głębszą niż
wspomniana. Z powieścią Marka Twaina, łączą ją - w moim odczuciu - postaci
młodych bohaterów: Raphaela, Gardo i Jun-Jun ( Szczura ). „Śmieciowi chłopcy”,
jak sami siebie nazywają, przekraczają pewnego dnia granicę świata dorosłych,
świata w którym jest bardzo niebezpiecznie. O tym, co dzieje się na kartach
książki, dowiadujemy się z ust kolejnych bohaterów, którzy na zmianę
wprowadzają czytelnika w swój świat. Każdy z narratorów opowiada kolejny
fragment oglądany i odczuwany z własnej perspektywy. Oprócz głosu trzech
chłopców, pojawia się parę innych, dorosłych osób.
Ważne są wszystkie okoliczności, przeżycia i myśli, zmierzające do
rozwiązania zagrażającej życiu bohaterów zagadki. Uwikłali się w nią
nieświadomie, o wszystkim zdecydował przypadek, lecz podjęte decyzje, stają się
nieodwracalne. Niełatwo było je podjąć, bowiem na szali prawdy i kłamstwa
odważnikiem jest podła, nieludzka egzystencja dzieci, żyjących w skrajnym
ubóstwie na wysypisku śmieci. Oto świat widziany ich oczami:
„ Ciężarówki i pociągi nigdy nie
kończą pracy, tak samo jak my. Transport i transport, sortowanie i sortowanie.
To jest właśnie Behala, miasteczko ze śmieci(…) Sterty się wypiętrzają, są jak
Himalaje: można się po nich wspinać(…) rozciągają się od portu po bagniska; to
cały długi świat parujących śmieci.”
Wszystko w tej książce wygląda inaczej, niż zwykle myślimy. Autor
prowadzi nas na jedno z filipińskich wysypisk śmieci i pokazuje życie z
perspektywy dzieci na nim żyjących. Świat, który nas otacza, cuchnie odpadkami,
nędzą i beznadziejnością ludzkiej egzystencji, a jednocześnie jest piękny,
poprzez czyste, szlachetne i dobre serca ludzi, których spotykamy. Z głębi
wysypiska, płynął w niebo ciche, nieśmiałe, skazane na porażkę dziecięce
marzenia, by BYĆ, ISTNIEĆ i MIEĆ SWOJE WŁASNE MIEJSCE NA ZIEMI!
To wołanie pokazuje okładka, myślę, że nawet zbyt barwna, jak na to, o
czym czytamy. Mnie osobiście, góra na której stoi chłopiec, przypomina górę
czekolady, lecz z pewnością nią nie jest. Śmieci nie wyglądają na niej
prawdziwie, lecz na kartach książki takie właśnie są. Wszechobecne, dominujące,
tylko śmieci, aż po horyzont, śmieci i więcej nic…Ale książka, mimo tego, że
podejmuje bardzo trudny temat, jest optymistyczna, daje nadzieję, światełko w
tunelu. Dla naszych bohaterów wszystko dobrze się kończy, a ich życie nabiera
sensu. Mogą dzielić się ze światem swoją dobrocią, zaczynają „być”, „istnieć”,
„marzyć”. Przez 289 stron, wędrujemy wraz z chłopcami po mrocznych zakątkach
wysypisk. Opowieść płynie i z każdą stroną wciąga czytelnika coraz bardziej.
Andy Mulligan, angielski autor powieści dla dzieci, laureat ( w pełni
zasłużony!) prestiżowej nagrody w dziedzinie literatury młodzieżowej, napisał –
moim zdaniem – książkę wybitną. Odwrócił pojęcia do których przywykliśmy, m.in.
takie, że prawo jest egzekwowane przez instytucje rządowe, sądy, służby
bezpieczeństwa, a kradzieże, morderstwa, żebranina to domena biedoty, nędzarzy,
tytułowych „śmieci”. A tymczasem wszystko wygląda inaczej. ‘Śmieć” pokazuje, że
prawda jest inna: uczciwość, hojność, bezinteresowność, współczucie, troska,
wyrzuty sumienia, poświęcenie, jest domeną ludzi biednych, chorych, więzionych,
wyrzutków społeczeństwa, nic nie znaczących i nikogo nie obchodzących „śmieci”,
których miejsce na ziemi wyznaczają nory gnieżdżących się na wysypisku
szczurów. Ale to właśnie oni mają największe poczucie przyzwoitości,
szlachetności, odwagi, hojności, prawdy.
Nie trzeba wiele, by dostrzec, że autor pozostawił w „Śmieciu” cząstkę
siebie. Pracował bowiem jako reżyser teatralny i wolontariusz w Indiach, uczył
języka angielskiego i dramatu w Brazylii, Wietnamie i na Filipinach, gdzie
rozgrywa się fabuła powieści. Najbardziej widoczne są doświadczenia
wolontariatu, zetkniecie z biedą, miłość, zrozumienie a nawet podziw dla ludzi,
którzy nie znaczą nic, albo nawet jeszcze mniej. Ale właśnie autor ich rozumie
i pisząc tę książkę, zwraca im należny honor. W tej książce prawdziwymi śmieciami są ci, którzy stoją na czele
rządów, dzierżą władzę, bezkarnie okradają swój kraj, depczą własny naród i pozbawiają
go pomocy innych krajów. Budują swoje prywatne, złote piramidy na łzach i
ludzkiej krzywdzie.
„Śmieć” to spojrzenie na bardzo
trudne egzystencjalnie, społecznie, obyczajowo i politycznie sprawy. Autor wskazuje
palcem nas, dorosłych, i poprzez historię trzech przyjaciół pyta: Czy o tym
wszystkim wiecie, a jeśli tak, co robicie, by zmienić ten okrutny świat?! Czy
krzyczycie dość głośno, wraz z dziećmi z zakątków nędzy, by ów krzyk poniósł
się echem w świat, a może i kosmos?! Czy robicie…cokolwiek?! Cierpienie bowiem,
jest wpisane w życie nędzarzy, wygoda i dobrobyt, są przywilejem ludzi
bogatych.
„Śmieć” jest książką poruszającą i
skłaniającą do refleksji, piękną w swojej brzydocie a przesłanie Andyego
Mulligana, wciąż aktualne. Jest to książka współczesna, która nie boi się
pokazywać brutalności świata: egoizmu i chciwości bogatych, zakłamania
polityków, deptania i poniżania ludzi biednych. To jedna z tych książek, które
pozostawiają w sercu ślad, które zmuszają do współodczuwania. „Śmieć” to książka
mądra i dająca nadzieję, że czasem może się udać, bowiem „Nigdy nie wiesz, co
znajdziesz…” „ Każdy potrzebuje klucza.
Mając właściwy klucz, można sobie szeroko otworzyć drzwi. Bo nikt ich dla
ciebie nie otworzy.”
Ta książka jest właśnie takim kluczem. Polecam wszystkim czytelnikom,
niezależnie od wieku. Każdy wyniesie z niej coś dobrego i mądrego dla siebie.
Ode mnie 10/10. Za możliwość jej przeczytania dziękuję Wydawnictwu „Replika”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz