Książka Piotra Jaźwińskiego, „Oficerowie i konie” a dokładnie pomysł na nią, powstał w
trakcie pracy autora nad wcześniejszą książką pt. „Oficerowie i dżentelmeni. Życie prywatne i służbowe kawalerzystów
Drugiej Rzeczpospolitej”. „ Tak byłem zapatrzony
w główny tok swoich rozważań – pisze we wstępie autor - że nagle
straciłem z oczu to, co z tych wszystkich wspomnień wynikało (…) że koń był nie
tylko równorzędnym partnerem, ale był przede wszystkim przyjacielem ,
najwierniejszym druhem na śmierć i życie”. W ten oto sposób, powstała
kolejna książka Piotra Jaźwińskiego: ciepła, pełna emocji, z nutką poezji w
tle. „ Poznałem pewien wiersz – pisze
dalej autor – wiersz tak niezwykły, że postanowiłem raz jeszcze przyjrzeć się
kawalerii i kawalerzystom.” Odnalazłam te
strofy w książce i przyznaję, że mnie także poruszyły. Wiersz napisał Józef
Łobodowski. Przytoczę fragment:
„Wam konie,
coście się rwały, na mocnych
siadając zadach,
gdy w klekotaniu
maszynek biegła zagłada,
wam własnej
śmierci wierne
w rozwianej
burzy grzywach
wam ta żałobna
pieśń
i żałość serca
prawdziwa.”
Piękny. Jak cała książka, która jest pochwałą tego
cudu natury, najwierniejszego z towarzyszy człowieka. „ Bez konia bowiem, trudno żyć, a nawet umierać” – jak słusznie
powiedział gen. Stefan Dembiński.
Książka pokazuje przyjaźń człowieka i konia od
narodzin po bolesne rozstanie. Opowiada o pierwszym spojrzeniu, zacieśnianiu
więzi, szkoleniu, sportowych wyczynach i rozmaitych charakterach czworonożnych
towarzyszy. Odkurza legendę, która w Polsce ma po dziś dzień symbolikę
patriotyczno – narodową. My, Polacy – kochamy konie. Może nie wszyscy jesteśmy
tego świadomi, ale głęboko wierzę, że tak właśnie jest. Etos walki o
niepodległość nierozerwalnie łączy się z koniem, który na równi z żołnierzem,
znosił trudy walki, służył i ginął. Żołnierze mają swoje pomniki. Za sprawą tej
książki, mają ją od dzisiaj także te bohaterskie zwierzęta. Powtórzę także
słowa, które napisałam recenzując „ Oficerów i dżentelmenów”. Już wtedy
dostrzegłam, jak wiele miejsca poświęcił autor koniom i cieszę się, że miałam
okazję przeczytać książkę, wyłącznie im poświęconą.
Nie wiem jak inni, ale ja na hasło „ułan” widzę dwie
postaci: mężczyznę i konia. Jeździec i koń. Jeden nie mógłby istnieć bez
drugiego: „Wszystkich oficerów kawalerii
bez względu na wiek i stopień obowiązywała żelazna zasada : W warunkach
polowych najpierw muszą być oczyszczone, napojone i nakarmione konie, po nich
doprowadzano do nienagannego stanu broń i rynsztunek, potem karmi się ułanów i
dopiero wtedy oficer może pomyśleć o sobie. Żadnych odstępstw od tej zasady nie
tolerowano.”
„ Konie dożywały
swoich dni na swoistej emeryturze, otoczone miłością, szacunkiem i troskliwą
opieką.” Były wizytówkami każdego pułku. Na ich głowach widniały jego
barwy. Koń nie uniknął noszenia maski gazowej, kojarzył znajomy sygnał trąbki
nawet na emeryturze i niejednego ułana wyciągnął z opresji. Najstarszym
zwyczajem w polskiej kawalerii, było dzielenie się w Wigilię Świąt Bożego
Narodzenia opłatkiem z końmi. Czyż mogło być inaczej?
Z niepokojem zbliżałam się do ostatnich rozdziałów. Jak
to w książce i w życiu bywa, traktują o rzeczach ostatecznych: pożegnaniu,
rozstajach losu, tragicznych i bolesnych doświadczeniach, tęsknocie i śmierci. Tak
było. Wiele tam opowieści, od których łza kręci się w oku. Najbardziej
wzruszyła mnie ta, o spotkaniu po latach na obcej ziemi, oficera i jego konia:
„ Wojnarowski zobaczył u gospodarza
Włocha konia maści i kształtu, przypominającego jego przedwojennego konia.
Podszedł (…) i podczas oglądania, rotmistrz tak jak kiedyś przed jazdą, dotknął
konia po nozdrzach , pogładził i poklepał po szyi. W trakcie tego czułego
spotkania koń parsknął , zaczął grzebać przednimi nogami, potem dał głos
radosnego rżenia, przytulił głowę do piersi rotmistrza. – Patrzcie, oczy konia
puszczają łzy. Rzeczywiście, oczy konia roniły krople, które spływały po
sierści głowy…”
Książka „ Oficerowie i konie”, została starannie
wydana: twarda okładka, w piaskowych odcieniu i wiele fotografii
przedstawiających oficerów i konie, na których walczyli, które były ważne w ich
życiu, konie, za którymi tęsknili, którym przez wiele lat zawierzali własne
życie. Wspaniały prezent pod choinkę dla dorosłych i dzieci w wieku
gimnazjalnym i starszych. Uczmy naszą młodzież sięgać po dobrą literaturę i
róbmy to także sami. Książka mądra,
dobra, ku pamięci. Polecam wszystkim. Ode mnie dziesiątka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz