Łączna liczba wyświetleń

środa, 13 lutego 2013

Piotr Jaźwiński „Oficerowie i konie”



Książka Piotra Jaźwińskiego, „Oficerowie i  konie” a dokładnie pomysł na nią, powstał w trakcie pracy autora nad wcześniejszą książką pt.Oficerowie i dżentelmeni. Życie prywatne i służbowe kawalerzystów Drugiej Rzeczpospolitej”. „ Tak byłem zapatrzony w główny tok swoich rozważań – pisze we wstępie autor -  że nagle straciłem z oczu to, co z tych wszystkich wspomnień wynikało (…) że koń był nie tylko równorzędnym partnerem, ale był przede wszystkim przyjacielem , najwierniejszym druhem na śmierć i życie”. W ten oto sposób, powstała kolejna książka Piotra Jaźwińskiego: ciepła, pełna emocji, z nutką poezji w tle. „ Poznałem pewien wiersz – pisze dalej autor wiersz tak niezwykły, że postanowiłem raz jeszcze przyjrzeć się kawalerii i kawalerzystom.” Odnalazłam te strofy w książce i przyznaję, że mnie także poruszyły. Wiersz napisał Józef Łobodowski. Przytoczę fragment:
„Wam konie, coście się rwały, na mocnych
siadając zadach,
gdy w klekotaniu maszynek biegła zagłada,
wam własnej śmierci wierne
w rozwianej burzy grzywach
wam ta żałobna pieśń
i żałość serca prawdziwa.”
Piękny. Jak cała książka, która jest pochwałą tego cudu natury, najwierniejszego z towarzyszy człowieka. „ Bez konia bowiem, trudno żyć, a nawet umierać” – jak słusznie powiedział gen. Stefan Dembiński.
Książka pokazuje przyjaźń człowieka i konia od narodzin po bolesne rozstanie. Opowiada o pierwszym spojrzeniu, zacieśnianiu więzi, szkoleniu, sportowych wyczynach i rozmaitych charakterach czworonożnych towarzyszy. Odkurza legendę, która w Polsce ma po dziś dzień symbolikę patriotyczno – narodową. My, Polacy – kochamy konie. Może nie wszyscy jesteśmy tego świadomi, ale głęboko wierzę, że tak właśnie jest. Etos walki o niepodległość nierozerwalnie łączy się z koniem, który na równi z żołnierzem, znosił trudy walki, służył i ginął. Żołnierze mają swoje pomniki. Za sprawą tej książki, mają ją od dzisiaj także te bohaterskie zwierzęta. Powtórzę także słowa, które napisałam recenzując „ Oficerów i dżentelmenów”. Już wtedy dostrzegłam, jak wiele miejsca poświęcił autor koniom i cieszę się, że miałam okazję przeczytać książkę, wyłącznie im poświęconą.
Nie wiem jak inni, ale ja na hasło „ułan” widzę dwie postaci: mężczyznę i konia. Jeździec i koń. Jeden nie mógłby istnieć bez drugiego: „Wszystkich oficerów kawalerii bez względu na wiek i stopień obowiązywała żelazna zasada : W warunkach polowych najpierw muszą być oczyszczone, napojone i nakarmione konie, po nich doprowadzano do nienagannego stanu broń i rynsztunek, potem karmi się ułanów i dopiero wtedy oficer może pomyśleć o sobie. Żadnych odstępstw od tej zasady nie tolerowano.”
„ Konie dożywały swoich dni na swoistej emeryturze, otoczone miłością, szacunkiem i troskliwą opieką.” Były wizytówkami każdego pułku. Na ich głowach widniały jego barwy. Koń nie uniknął noszenia maski gazowej, kojarzył znajomy sygnał trąbki nawet na emeryturze i niejednego ułana wyciągnął z opresji. Najstarszym zwyczajem w polskiej kawalerii, było dzielenie się w Wigilię Świąt Bożego Narodzenia opłatkiem z końmi. Czyż mogło być inaczej?
Z niepokojem zbliżałam się do ostatnich rozdziałów. Jak to w książce i w życiu bywa, traktują o rzeczach ostatecznych: pożegnaniu, rozstajach losu, tragicznych i bolesnych doświadczeniach, tęsknocie i śmierci. Tak było. Wiele tam opowieści, od których łza kręci się w oku. Najbardziej wzruszyła mnie ta, o spotkaniu po latach na obcej ziemi, oficera i jego konia: „ Wojnarowski zobaczył u gospodarza Włocha konia maści i kształtu, przypominającego jego przedwojennego konia. Podszedł (…) i podczas oglądania, rotmistrz tak jak kiedyś przed jazdą, dotknął konia po nozdrzach , pogładził i poklepał po szyi. W trakcie tego czułego spotkania koń parsknął , zaczął grzebać przednimi nogami, potem dał głos radosnego rżenia, przytulił głowę do piersi rotmistrza. – Patrzcie, oczy konia puszczają łzy. Rzeczywiście, oczy konia roniły krople, które spływały po sierści głowy…”
Książka „ Oficerowie i konie”, została starannie wydana: twarda okładka, w piaskowych odcieniu i wiele fotografii przedstawiających oficerów i konie, na których walczyli, które były ważne w ich życiu, konie, za którymi tęsknili, którym przez wiele lat zawierzali własne życie. Wspaniały prezent pod choinkę dla dorosłych i dzieci w wieku gimnazjalnym i starszych. Uczmy naszą młodzież sięgać po dobrą literaturę i róbmy to także sami.  Książka mądra, dobra, ku pamięci. Polecam wszystkim. Ode mnie dziesiątka.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz