Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 25 maja 2014

DZIEWCZYNA, KTÓRA ZNIKNĘŁA



„Dziewczyna, która zniknęła”, to pierwsza, wydana na polskim rynku książka amerykańskiej autorki Alafair Burke, która podobnie jak jej ojciec James Lee Burke, pisze thrillery i kryminały, zdobywając uznanie nie tylko w Stanach Zjednoczonych, ale także za granicą. Jak pisze Nelson De Mille: ”Alafair Burke rozumie umysł przestępcy”. Autorka pracowała jako prokurator. I rzeczywiście, w jej powieści dużą rolę odgrywają procedury i detale prawnicze, dotyczące prowadzenia śledztwa w poszczególnych stanach, zawierania i konstruowania umów i te obowiązujące detektywów czy agentów FBI. Lecz pomimo swojej rzetelności, nie widać ich w książce, nie przytłaczają fabuły. Czytając, nie zauważamy ich, lecz mamy poczucie, że nie zostały wyssane z palca.
Główna bohaterka, Alice Humphrey, córka znanego filmowca ( reżysera, scenarzysty) i równie pięknej, co utalentowanej aktorki, próbuje ze wszystkich sił uniezależnić się od pieniędzy ojca i wpływu rodziny na własne życie. Pragnie tego tak bardzo, że wbrew rozsądkowi, przyjmuje – nawet dla niej samej – bardzo podejrzaną ofertę pracy. To powoduje lawinę zdarzeń, a jej życie – jak domek ułożony z kart – karta po karcie rozpada się. Dziewczyna, wspierana przez przyjaciółkę i byłego męża, usiłuje dowieść swojej niewinności. W wyniku stresu ożywają wspomnienia z dzieciństwa a rodzinne sprawy wpływowej rodziny Humpreyów, na nowo zaprzątają uwagę mediów.
Styl, język i czas opisywanych wydarzeń jest współczesny. Oto Nowy Jork, Manhattan, dzielnice bogatych, interesy, wpływy, Facebook, brukowa prasa i wścibscy dziennikarze, lecz także morderstwa, zaginięcia i szara codzienność policji. Alice nie jest jedyną osobą, która popada w kłopoty. Świat wokół niej, jak fale oceanu, wyrzuca na brzeg wciąż nowe sprawy. Jedni popełniają wykroczenia, znikają, protestują, wyrządzają krzywdę, uciekają przed wymiarem sprawiedliwości, inni próbują zaprowadzić porządek i sprawiedliwość, chociaż na ogół ich starań nie kończy happy end. Zwykli nowojorczycy i ci z wyższych sfer, jedni poza prawem lub na jego granicy, inni tego prawa pilnujący. Czytając podążamy nie tylko za Alice, lecz także, za Hankiem Beckmanem, detektywem Jesonem Morhartem i Joann Stevenson – matką tytułowej zaginionej.
Przy tytule i okładce, na chwilę się zatrzymam. Dziewczyną, która zniknęła, nie jest Alice Humprey, lecz  nastolatka o imieniu Becca. Śledztwo w obu przypadkach rusza w tym samym czasie i znajduje wspólne punkty. Na zakończenie powieści, autorka dziękuje swoim czytelnikom, przyjaciołom, rodzinie i znajomym z Facebooka i Twittera ( długa lista), którzy, jak pisze, mieli wpływ na taki a nie inny tytuł tej konkretnej książki. Tytuł oryginału brzmi „Long Gone” i można go przetłumaczyć na przykład: „Ta, której długo nie było”, wówczas książka oddaje to, co moim zdaniem chciała przekazać autorka i ma głębsze, wielowątkowe znaczenie. Bohaterki długo nie było, zaginęła, zatraciła się, ale odnalazła. Natomiast w tłumaczeniu „Dziewczyna, która zniknęła” odrobinę wprowadza w błąd, ponieważ wątek prawdziwie zaginionej, jest wątkiem pobocznym. Chyba, że przyjmiemy, iż ludzie znikają w sobie, w swoim życiu. Interpretację pozostawiam czytelnikom. Tytuł jest „chwytliwy”, ze względu na podobieństwo do często stosowanych w książkach skandynawskich pisarzy: Mężczyzna, który…”, Dziewczyna, która…” i ta sama wersja w liczbie mnogiej. Skojarzenia są niemal natychmiastowe i chyba właśnie o to chodzi.
Podobnie jest z okładką, która nawiązuje do tytułu i jedynie połowicznie oddaje główny wątek Alice. Zaginiona nastolatka w nowojorskiej dżungli, symbolizuje nasze osobiste, ważne i mniej ważne sprawy wobec tętniącego życiem miasta. Kto zwróci na nas uwagę? Kto się nami zajmie, jeśli nie zajmiemy się tym sami? I niebieski kolor nawiązujący do zimy – pory roku, podczas której rozgrywa się akcja, a czego szczerze mówiąc zupełnie nie odczułam. Może dlatego, że zima kojarzy mi się ze śniegiem, mrozem, zimnym wiatrem i ludźmi przemykającymi ulicami, ubrani nieco inaczej niż na kartach książki, gdzie bohaterki noszą „płaszczyk i szpilki”.
Książka jest objętościowo obszerna (365 stron, mała czcionka), zatem lektura na dłuższą chwilę i takie przyznaję, najbardziej lubię. Miło spędziłam czas, chociaż, za mistrzów gatunku uważam Skandynawów, zwłaszcza Szwedów.
„Dziewczyna, która zniknęła”, to klasyczny thriller i miłośnicy gatunku, zwłaszcza w wydaniu amerykańskim, na pewno się nie zawiodą. Wprawny czytelnik, pewne kwestie szybko rozwiąże, jednak zakończenie będzie niespodzianką. Powtarzając za Dennis Lehane: ”Alafair Burke, jest jedną z najbardziej utalentowanych pisarek thrillerów, a „Dziewczyna, która zniknęła”, to znacząca powieść w jej dorobku.” Polecam. Ode mnie 8/10.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz