Łączna liczba wyświetleń

piątek, 28 czerwca 2013

SKALD KARMICIEL KRUKÓW



Bohaterem debiutanckiej powieści doktora nauk historycznych, Łukasza Malinowskiego, jest Ainar Skald, określany mianem kolbritr – węglożerca, czyli ten, który wyleguje się przy szczapach drewna. Stroni od pracy, wiedzie nieodpowiedzialne, prowokacyjne życie, które bardzo mu odpowiada. Ojciec nie zdołał zmusić go do pracy, z czego Ainar jest dumny. Skald jest utalentowanym bardem, wybitnym wojownikiem, przy tym jest także bezczelny, arogancki i uwielbia ryzyko. Ma niezachwianą pewność, że jest najlepszy, pokłada wiarę we własne umiejętności, wykorzystuje wrodzony spryt i niezmiennie spada na przysłowiowe „cztery łapy”. Ainar jest ponadto łasy na kobiece wdzięki, co od wieków wpędza cały ród męski w kłopoty, ale „ powiedzieć skaldowi, by nie zwracał uwagi na kobiety, to jakby psu zabronić merdania ogonem.” Aby ze swojej ładnej, chłopięcej twarzy uczynić twarz mężczyzny „ pociął ją sobie nożem, ponieważ szramy – jak uznał – zawsze dodają powagi.” Nienawidził ludzi, którzy wypominali mu młody wiek.
W rozdziale: „ Za garść srebrnych monet”, poznajemy tytułowego skalda w chwili, gdy wywołuje „ małą wojenkę”, próżno jednak szukać ciągu dalszego ( jak to w powieści) tej historii, która ma swój finał na stronie 108. Rozdział drugi, „Pieśń trupa”, staje się w ten sposób kolejną odsłoną przygód bohatera, który stanie do walki z upiorem. Rozdział trzeci, „Wielość i jedność” objętościowo najobszerniejszy, pokazuje wydarzenia z klasztoru na Wyspie Irów.
Może nie jestem znawcą, ale dla mnie osobiście to nie tak do końca powieść, która ma początek, rozwinięcie, zakończenie, ale trzy połączone postacią bohatera opowiadania.
Kraina, w której rozgrywa się fabuła, obejmuje skandynawskie wyobrażenie o granicach świata w X wieku. „Haf - Morze Północne, Morze Norweskie, Morze Bałtyckie oraz część Oceanu Atlantyckiego, czyli wody otaczające ziemie zamieszkiwane przez Skandynawów (..) Całość obfituje w bóstwa i istoty nadprzyrodzone.”
Czytelników, którzy obawiają się tak rozbudowanej, mediewistycznej tematyki uspokajam, że nie sposób się w książce zagubić, ponieważ autor, specjalista od historii średniowiecznej Skandynawii, na każdej niemal stronie załącza przypisy do trudniejszych terminów, a na końcu książki, w dodatku od autora, pisze o religii, filozofii i sztuce skaldycznej. Nie wszyscy będą tym zachwyceni, bo jednak w powieści (czy opowiadaniu) nie o tę naukową dokładność chodzi, ale wielu uzna to za zaletę. Mnie nie przeszkadzało, chociaż początkowo miałam wrażenie, że czytam beletryzowaną pracę doktorską. Niemniej jednak ciekawą i przystępną w odbiorze.
Język którym posługuje się autor, jest płynny, obrazowy, dobrze się ją czyta, a główny bohater, chociaż łobuz, daje się lubić.
Okładka oddaje klimat książki. Kruk, kojarzony z ptakiem lubiącym pojawiać się na bitewnych, zasłanych trupami polach bitew.
Polecam czytelnikom powieści ( opowiadań) fantasy, którzy otrzymają porcję mitologicznej wiedzy z delikatną domieszką horroru, przetykaną czarnym humorem. Czytelnicy, którzy poszukują morza krwi, patroszenia, ucinania, czy wydłubywania różnych części ciała, także się nie zawiodą, chociaż nie ma tego w nadmiarze. Jednym słowem dla każdego coś miłego.
W skali dziesięciopunktowej daję tej pozycji szóstkę. W mojej ocenie jest dobra. Kibicuję autorom, fachowcom od danej tematyki, którzy podejmują trudną i często niewdzięczną próbę przybliżenia swojej bogatej wiedzy szerszemu kręgowi „zwykłych” czytelników, którzy na lekcjach historii niezmiennie przysypiali. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz