„ Piraci Północy. Bractwo,” autorstwa Dariusza Domagalskiego, to pierwsza
część przygodowej powieści o tematyce morskiej, której akcja rozgrywa się pod
koniec XIV wieku na morzach i wybrzeżach Bałtyku. Mapa na początku książki,
szczegółowo informuje czytelnika, jakie miejsca odwiedzi. Są to między innymi:
Wyspy Alandzkie, Gotlandia, Borholm i Rugia.
Liczne przypisy, ułatwiają bądź utrudniają czytanie. Mnie osobiście
przeszkadzały, zwłaszcza pod tekstem, właściwsze byłyby na końcu strony, dla
tych czytelników, którzy muszą wiedzieć dokładnie. Ja takiej potrzeby nie
czułam, bo interesowali mnie bohaterowie i fabuła a nie detale.
Okładka przyciąga uwagę i oddaje to, co w książce: dużo bitewnych starć,
morze i gotowi na wszystko morscy bywalcy, których życie, tak niewiele warte,
związane jest z pływaniem, rabowaniem i jedynie przesuwaniem w czasie spotkania
ze śmiercią.
Opisywany czas, jest areną ścierania się wpływów takich potęg, jak Dania,
Szwecja czy Państwo Krzyżackie. Duńczycy pod rządami królowej Małgorzaty,
szykują się do objęcia dominacji w tym rejonie i atakuję Szwecję. Zakon
Krzyżacki szuka w tym czasie pretekstu, do rozprawy z Polską i Litwą. Książęta
pomorscy, prowadzą własną politykę a Hanza, najbogatsza z ówczesnych
organizacji, kusi morskich rozbójników bogatymi łupami. W ten sposób, kto żyw,
wyrusza na morze, by przejmować statki i rabować.
Książka nie ma wiodącego bohatera. Według zamysłu autora, miał nim być
rudowłosy pirat Klaus Stortebeker, tak wnioskuję, bo jego imię występuje w
streszczeniu, jednak czytając, nie odniosłam takiego wrażenia. Bohaterów jest tak
wielu, że postać ta ginie w morzu innych, a chciałoby się podążać za jednym.
Opowieść, chociaż ma wiele zalet, takich jak: malowniczość opisów czy
lekkość stylu, nie porwała mnie. Krótkie, przeskakujące w czasie rozdziały,
rozmywały rozpoczęte wątki, jakby książka była zlepkiem odrębnych, morskich
historyjek, z abordażem w roli głównej.
Historia, zaledwie muśnięta, chociaż czasy bardzo ciekawe podobnie jak
zarysowane wątki. Książka jest niewątpliwie sprawnie napisana, lecz średnio
odkrywcza. Nie znam innych książek autora, ale urodzony w Gdyni Dariusz
Domagalski, ma na swoim koncie wiele książek, w których sięgał do tematyki fantasy,
kryminału, science – fiction, historii i komiksu. W ten sposób nieuchronnie,
jakaś grupa czytelników będzie czuła niedosyt, bo jak fantasy to fantasy, a jak
historia to historia. I chyba o to właśnie chodzi, by autor zdecydował. Być
może książka mnie specjalnie nie zachwyciła, ponieważ obca jest mi tematyka
morska, nie umiem poczuć tego klimatu, bo moim naturalnym środowiskiem jest
stały ląd. Doceniam jednak emocje autora, który kocha swoje rodzinne strony i o
nich pisze, a także pasję i wiedzę historyczną, widoczną w opisach pływających
jednostek, stroju czy obyczajach.
Ode mnie szóstka. Polecam wilkom morskim i wszystkim, którzy tak po
prostu lubią morze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz