Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

SERCE NIE DO PARY. O KSIĘDZU JANIE TWARDOWSKIM I JEGO WIERSZACH



Są książki, które wkradają się w naszą duszę na długo. Ta, jest właśnie jedną z nich. Po jej przeczytaniu, zamyślona, opuszkami palców długo gładziłam okładkę książki z której – unikając naszego wzroku – spogląda zza okularów ksiądz Jan Twardowski. O czym myśli, trzymając w dłoni ołówek, zawieszony nad białymi kartkami zeszytu? Może o swoich przyjaciołach, o których nigdy nie zapominał, piegowatej biedronce, która przysiadła na parapecie okna, czy o dzieciach, które robiły mu wesołe psikusy… Tak, ksiądz – poeta, myślał o wielu podobnych rzeczach a w lipcu i tylko wtedy, pisał nieprawdopodobnie piękne wiersze. Dobre i czyste, jak śnieg. Jak jego dusza, nieustannie w małych rzeczach wychwalająca Boga.
Książka o księdzu Janie, poruszyła we mnie dawno zapomnianą strunę i tak po prostu zachwyciła. Jedną z zalet jest to, że można ją czytać wciąż od nowa, od początku do końca lub w wybranym miejscu. Wywarła na mnie ogromnie pozytywne wrażenie. Już dawno podobnej nie czytałam. Ma serce w tytule i została z sercem napisana. Autor, Waldemar Smaszcz, który znał księdza Jana prywatnie i przyjaźnił się z nim, pisze o nim z ujmującą szczerością, prostotą i ogromnym szacunkiem. Czytając, miałam wrażenie, że to sam ksiądz snuje tę opowieść o swoim dzieciństwie, młodości, dojrzałym życiu, a nawet własnej śmierci.
Wszystko to, co grało w duszy księdza Jana Twardowskiego, odnajdziemy we fragmentach jego wierszy, zamieszczonych w książce, anegdotach z jego życia i unikatowych fotografiach. Analiza wierszy i opis okoliczności, w jakich powstały, została przez autora książki przeprowadzona z taką finezją, że ani na moment, nic nie przesłania samego księdza, jego skromności, talentu i pokory z jaką szedł przez świat. Powiedział nam w nich wszystko, chociaż nadal niewiele…
Nie spotkamy w tej książce żadnych plotek i taniej sensacji, co uważam za jej największą zaletę. Ma jeszcze wiele innych. Jest na przykład, przebogatym zbiorem złotych myśli, celnych puent i zdań, godnych zapamiętania. Książka wzrusza i bawi. Jest bardzo osobista, odsłania zakamarki poetyckiej duszy, ma w sobie wielką nostalgię i tak zwyczajnie, skrywa ogromną tęsknotę za księdzem Janem i jego patrzeniem na świat: Jeśli las – to szumiący/jeśli rzeki – urwiste/a serce na złość ludziom/ i naiwne i czyste.
Przyznaję, że już dość dawno nie czytałam wierszy księdza Twardowskiego. Dzięki tej książce, miałam możliwość ponownego nad nimi zachwytu. I odkryłam, jak bardzo moje postrzeganie świata, podobne jest do tego, jakim widział go ksiądz – poeta.
Poezja, ten szczególny rodzaj rozmowy…” - pisał ksiądz. „ Wiersze przemawiają do pewnych ludzi wrażliwych na wiersze. Ci wrażliwi, mogą być nieliczni, ale ponieważ są wrażliwi, są bardzo ważni, ważniejsi, od licznych niewrażliwych – powtarzał. W ten sposób poczułam się wyróżniona i poczuje się tak każdy, kto zanurzy się w tej książce.
 Cieszę się, że mogłam przeczytać ją w lipcu – duchowym miesiącu księdza Twardowskiego, w którym przyjmował chrzest i święcenia kapłańskie. Wtedy właśnie – „piewca prowincji, jej marzycielskich uroków, śpiewak codziennych baśni – jak pisał o księdzu Twardowskim Józef Czechowicz – wyruszał na wakacje, by pisać swoje wiersze: „To najpiękniejsze, najmilsze dni, podarowane nam przez Pana Boga. (…) To taki czas, kiedy mogę zabrać się za pisaninę. To nie praca, co najwyżej takie pracowite, miłe próżnowanie.” Wtedy modlił się słowami : Daj mi wiersze zwyczajne/w burzy pogodne/takie przez całe życie/niemodne.
 „Serce nie do pary”, może pełnić rolę małej antologii poezji księdza Twardowskiego w naszej biblioteczce. Książka została starannie wydana: twarda oprawa, czarno – białe fotografie, zakładka. Gorąco polecam wszystkim czytelnikom, jestem pewna, że nie będą zawiedzeni. Wspaniała! Ode mnie 10/10. Za możliwość przeczytania, dziękuję Wydawnictwu Erica.

Wiersze i myśli wynotowane z „Serca nie do pary”:

Było po śmierci/świat stał się biały/jak na rozpacze lek/wszystkie me grzechy się rozpłakały/ i ucałował śnieg.

Dobra Nowina, poświadczenie własną postawą głoszonych prawd, niekiedy upomnienie w imię miłości, zawsze i jedynie.

Pomódl się o to, czego nie chcesz wcale.

To, co zrozumiałeś, to już nie jest Bogiem, a więc zaufaj, pozwól Bogu działać w swoim życiu.

Wiersz musi być prosty, pisany własnym językiem, a nie cudzym, bo tylko w takich wierszach można zamieszkać, czuć się dobrze.
Lubię wiersze serdecznie niemodne i szczęśliwie zapóźnione.

U nas zawsze rozpoczyna się kolejna część Dziadów.

Poproście Matkę Bożą, abyśmy po śmierci/ w każdą wolną sobotę chodzili po lesie/ bo niebo nie jest niebem, jeśli wyjścia nie ma.

Poezja to wyrażanie niwyrażalnego.

Pora odejść żal tając, jak iskry niezgasłe/ że mnie ze wsi zabrali, by pokrzywdzić miastem.

Miłość, której nie widać, nie zasłania sobą.

Można odejść na zawsze, by stale być blisko.

Umarli są przy mnie żywi / istnieją skoro ich nie ma.

Można kochać i chodzić samemu po ciemku/ z przyjaźnią inaczej – ta zawsze wzajemna.

Klękam z lampką i wiankiem / z czarnym kloszem sutanny u nóg.

Porzucił swoje zajęcie i poszedł pokłonić się Dzieciątku - ( o Januszu Korczaku).

A jeśli wojna nowa, a jeśli niepokoje…O rzewne, o tajemne paciorki tajne moje.

Na wsi Bóg jest pewny i prawdziwy.

Chcesz mnie zrzucić. Zobaczysz, że ciężej beze mnie - ( o krzyżu).

Bóg mnie uczył poprzez ludzi, których spotykałem.

            Ciemno od tajemnic, strach ile ich było/ ogień i krew na ziemi porytej kulami/ i nagle dobry księżyc i las z jagodami/ dziecko, co na wrzosach twarzyczkę złożyło.

Uświadomienie sobie tego smętnie wiecznego mijania, było dla mnie przeżyciem tragicznym.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz